ŚCIANA
On zawsze był, ten śmieszny, gorszy,
i nieporadnie podpierał ściany,
ręce w kieszeni, w pozie niedbałej,
jakby przenikał przez te filary.
Dookoła wszystko wirowało,
w tańcu, zabawie, upojeniu,
on był wciąż stróżem swojej ściany,
życie przyjmował po swojemu.
Ktoś wódki nalał mu do pełna,
wypił nie jedną taką dolę,
i ciągle stał, nikt z nim nie tańczył,
ściana go wciąż trzymała czule,
.
Ten kielich nie dodawał szyku,
wczoraj widziałam go - po latach,
chodnikiem szedł- nie było ściany
i wiatr nim targał i przewracał.
,