NASZ KONCERT
Podaj rękę zaprowadzę cię do raju,
niedaleko, gdzie się ściele biała rosa,
tam gdzie serca i gwiazdy spadają,
tam gdzie las się w zieleni zakochał
Bladym świtem splecione dłonie,
usiądziemy przytuleni oddechem
i pokażę ci niebo rozkrzyczane po brzegi,
ptasim graniem, śpiewaniem i echem.
Czapy drzew a w nich śpiew
i dzięcioła usłyszysz pukanie;
proszę, słuchaj i patrz, rozkrzczana ta brać
do ci koncert wyśniony , jak z marzeń.
I nie będzie tam sceny, tylko dywan zielony,
przeplatany makami w czerwieni,
bez dyrygenta i nut, a muzyka, że cud,
a my w nią zasłuchani, wpatrzeni
To nie Wiedeń, La Scala tylko leśna polana ,
na niej szpak, na nim frak, z czarnych piór szyty na miarę,
ten wytworny artysta, za nim wróbel i pliszka,
w leśnym chórze zaczęli śpiewanie..
Sikor koncert na dwa i na cztery i pas
i od nowa na trzy czwarte te gwizdy
i kurtyna nie spada, bo ta leśna gromada,
gra bez przerwy i nigdy na niby.
Moja dłoń , twoja dłoń,
w łopot skrzydeł łabędzi ubrane,
bez biletu na łące, zasłuchani w nasz koncert,
w ptaków śpiew na leśnej polanie.