.............................................................
W przedziwnym świecie przyszło nam żyć,
gdzie pełno dziwactw i zachwytów,
autorytety idą na dno,
dookoła pełno celebrytów.
Sprytnych kolesiów i caniaków,
znajomków, panów niepodważalnych,
wciąż butna śpiewka, parcie na szkło,
głupotą błyszczy rozpoznawalność.
Jak farbowane , głodne lisy,
zmieniają ciągle swoje nory,
są tam gdzie zawsze pełne misy,
tam gdzie układy, brak pokory.
W uszach wokoło blichtr i kłam
i obietnice bez pokrycia,
nic nie jest dane raz na zawsze,
resztę zweryfikuje życie.
TANIEC MOTYLI
Boga widziałam w blasku dnia
i wcale nie był starcem siwym,
ona z włosami, jak żyta łan,
i on z rozwianą wiatrem grzywą.
Splecione dłonie, usta splecione
a dookoła ludzi tłum,
oni zwyczajnie niewidzialni,
słońce pełzało z góry w dół.
W każdym ich geście, rozmowie oczu,
w tym pocałunku co ich zjednoczył,
widziałam Boga w tańcu motyli
i miłość, fruwającą miłość.