PAMIĘTAM
W tłumie widziałam ciebie z daleka
stałeś w coś bardzo zapatrzony,
o czym myślałeś w tym zgiełku ludzi,
taki odległy, tak zamyślony.
Twarz naznaczona przeżytym życiem
i oczy smutne, nie wiem dlaczego,
we mgle pamięci cię odnalazłam,
na drodze wspomnień- dawny kolego.
OBOK NAS
Pod mostem, w wierzbach, obok rzeki,
zbudował sobie ze śmieci życie,
dym leciał w górę ku nowym dniom,
już nie był sam, był on i dom
Na miarę swego czasu, na zły los,
pozbierał trochę szczęścia chwil,
nie było tam wiary , patosu,
bezdomny człowiek- ten dom tam był.
I kiedy idę mostem szarym
wiatr rozwiał prawdę, nie leci dym,
ściętej płacz wierzby słyszę tam,
gdzie jest ten człowiek ? . czy znów jest sam?
CAŁA TWOJA
Gładziłeś dzisiaj moje włosy,
choć wiatr nie rozwiał mi ich wcale,
smak zapomnienia w ustach mam
i usnąć chcę wtulona - cała
Twe dłonie ciepłe od poranka
a oddech zmysły koi, dusi ,
smak pocałunku spływa mgłą,
zamykam oczy, by nie zbudzić - snu ,
w którym zmysły grają,
melodią śpiewną, ukojeniem,
na rzęsach jeszcze warg twych smak,
jawą mą jesteś, czy złudzeniem?.
WŁOSY
Spływają czule na ramiona,
burzą się wiją ludzkie losy,
w cierniach korony płyną krwią,
w szklanych gablotach historii głosy.
I te pachnące chlebem i mlekiem,
zmienione, czasem posrebrzane
i całowane w chwilach rozkoszy,
jak struny śpiew, jak śmiech, jak granie.
Rozwiane i zmoczone deszczem,
splecione w długie dwa warkocze,
czasami łzami w locie splątane
i ubrudzone w kurzu i błocie.
Miliony łysych głów powalonych
i tych poległych , przerażonych,
jak srebro fal, jak krzyku głosy,
wiją się , burzą ludzie i włosy.
POWALONE DRZEWA
Strzelały w górę, do nieba, do słońca,
cóż jest piękniejszego od mowy ich liści,
wyniosłe i dumne, ja pytam , dlaczego?,
człowiek je zabija , bezmyślnością niszczy.
Jęczą pieśń bezbronną, jak żałobny rapsod,
lecą odcinane , zranione ramiona
a na koniec serce wydarte złym myślom
i potężny pień z bólu zawył, skonał.
Nie czas je zniszczył, szumiały zachwytem,
cieniem kładły smugi na przyjaznej ziemi ,
człowiek je powalił, bezmyślnością zniszczył,
zostały przestrzenie wolne od - myślenia.