SZKLANY   MUR

U  zbiegu dróg,  u schyłku dnia,
tragedia, czy to rzecz komiczna,?
ktoś głośno krzyczał ,, ludzie w Boga
wy nie wierzcie,, myślę - zawiany ateista?

Taki nie chodzi do kościoła,
i u spowiedzi  też nie bywa,
wzrok rozchwiany, oddech nie świeży,
pijany facet się odkrywał.

Ta biała pani znak krzyża czyni,
ktoś z gapiów spluwa gdzieś w powietrze,
a człowiek krzyczy ,, szatan wzywa
i Boga nie ma, Bóg - powietrze,,!.

Aż nagle upadł na kolana,
wzniósł w górę ręce, głośno szlocha,
,,ufajcie temu , co tajemne,
nie wierzyć w nic to głupota,,.

Podniósł się z kolan, jak król nie sługa,
by runął  kruchy mur zaklinał,
i znowu płakał, znowu szlochał,
mur choć ze szkła wciąż się uginał.