JESIENNE WIERSZE
Jesienne wiersze pachną mimozami,
białe kartki jeszcze zapisane myślami,
jak jesienne liście fruwają,
jeszcze puste -jeszcze na coś czekają
Nagle posły i kroczą korowodem,
idą słowa, słowo za słowem,
idzie wers,potem zwrotka,
po jesiennych opłotkach,
zatańczyły jesienną opowieść.
Jeden dumnie owinął się szalem,
z mgieł jesiennych utkanych nad ranem,
inny tańczy w czerwieniach i złocie,
tamten tapla się w deszczu i błocie
Potem biegną w kwiaty chryzantem
tamten kocha je bardziej niż ten,
złote, białe w żółciach powodzi
podziwiają ich piękno i wdzięk.
Tańczą wiersze wiatrem targane,
dużo słów , dużo myśli nad ranem,
słowa, słowa w nich szumią nad jesienną zadumą
rozmyślają, spadają ,kochają.
Jeden z nich jest praktycznie o niczym,
parę kropek i garść śnieguliczek,
nagle krzyczy donośnie,że utaplał się w błocie,
jak ulewa szła z wiatrem na odsiecz.
Jeden ukrył się w dzikim winie,
sprytny- myśli ,że nikt go nie widzi,
zakochany w jesieni, cały w pąsach czerwieni,
lecz dlaczego tak bardzo się wstydzi?
A w bezkresie długiej nocy jesiennej,
idą spać z książką pod ręką,
otulone ciepłym kocem, zaczytane,
wiersze ciche jesienne zadumane.
,
ZAKOCHANI
Szła w sukience utkane z liści brzóz
we włosy wplotła nić babiego lata,
dumna pani sypała kasztany,
pęk chryzantem trzymała w dłoni,
i zmoczyła się swoim deszczem,
odsłoniła krągłość ud i piersi,
i nie było jej wcale zimno,
choć to nie było maj, a październik.
I tak szła cała ruda, wrzosowa,
zakochana z zadumą w głowie,
pożegnała lecące ptaki,
hen daleko, za góry za morza.
I spotkała po drodze - szedł pan,
pan jesienny w nią zapatrzony,
i zniknęli, przepadli bez wieści,
w nagich drzewach w liści szeleście,
w całowaniu jesiennym, potarganym,
on i jesień w sobie - zakochani.