M A M     P E W N O Ś Ć


Kiedy szmat drogi zostawię za sobą,
kiedy nie zdziwi mnie noc i świtanie,
chcę jeszcze przetańczyć, nie pełzać, nie kroczyć,
to życie, które jeszcze  zostało mi dane.

wykrzyczeć  w takt muzyki słowa,
muzyki wiatru co  czesze drzew gałęzie siwe,
jeszcze  wydrzeć  z siebie całe  myśli, zdania
i nie jedną miłość rzucić  na kolana.

Jeszcze wdrapię   się na szczyt stromej góry,
z dłońmi wzniesionymi za życie w podzięce,
a kiedy będę spadać z wierzchołka w przepaść, w dół,
mam pewność ,że ON  weźmie mnie na ręce.


BEZSENNOŚĆ


Kiedy  uparcie sen nie chce przyjść
a pod poduszką czarne koty,
myśli splątane jak papiloty,
przez ciszę nocy przeleciał motyl.

Księżyc pobrzmiewa wyciem psa
i tamta droga stara, mleczna,
w okno uderza  gałąź zła
i łamie spokój , drwi i ośmiesza.

Tej nocy licho nie śpi jeszcze,
podstępnie skrada się jak złodziej,
lecz nie zabiera  brudnych myśli,
tapla się w smutku, jak w  mętnej wodzie.

Bo jak tu usnąć kiedy świat wrze ,
niebo  przecina żelazny ptak
i rzuca śmierć , jak czarny grzech,
wokoło lęk  i w oczach strach.

I ludzi tłum na oślep gna,
szukając wciąż lepszego jutra
z dala od bomb, od kul, od zgliszczy
i pęka balon gniewu, zła,
świat oszalały, świat nas zniszczy.

'
I tak co noc w poświacie siwej
kiedy zła chmura zasłania srebro,
nie możne usnąć myśl  -wciąż gna
w  niepewne jutro, w krzyczące niebo.