CZEKAJĄC   NA   ŚNIEG

Czekając na śnieg,myję ręce jesiennym  deszczem,
nie grzebienie a wiatrem rozwiane włosy czeszę,
zbieram  liście  i   brązowe    kasztany,
by nie  było im zimno się śpieszę.

Świat w szarości  zamyślony i senny,
tak leniwie tykają zegary,
wrony kraczą , taki wolny dnia bieg,
patrzę w okno - znów pada deszcz nie śnieg.

Wszystko  pokulone, zalęknione,
masz zmarznięte  i  ręce i nos,
przemoczone kalosze  ich o szczęścia dni proszę
w tą  jesienną szarugę, w ten deszcz.

Świerki jeszcze zielone, jeszcze nie pobielone
z wiatrem smutno zwodzą pieśń,
może spadnie za chwilę białą czapą nakryje,
pierwszy śnieg nie mokry deszcz.

Nos  do  szyby  się śmieje a za oknem zawieje
wiatr, co niesie zmienione dni,
już  leciutko fruwają płatki śniegu tak małe,
leciuteńkie, lżejsze  od mgły.



PADA ŚNIEG

Pękło niebo na pół,
dziurą sypie się białe pierze
a ja patrzę przyszła już zima,
biały świat widzę - nie wierzę .

A śnieg pada i pada,
tak dostojnie na rzęsach gra,
nawet wiatr co hulał i smagał,
uciekł w kąt i nie przeszkadza,
kiedy puch zasypuje świat.

 Śnieg wciąż  tańczy  i sypie bielą,
pokrył pola puszystą niedzielą
i migocą iskierki, otulone mgłą  świerki,
pada śnieg, pada białą nadzieją.